piątek, 28 grudnia 2018
Żywa szopka- Equi Terme
Od kilku lat wybieraliśmy się do Equi Terme ( o tym miejscu pisałam już tutaj ), aby zobaczyć Żywą Szopkę. Zawsze coś nam przeszkadzało, albo akurat byliśmy na Święta w Polsce.
W tym roku wreszcie się udało. Miałam mieszane uczucia gdy tam jechaliśmy...
Historia mówi, że prekursorem żywych szopek był św. Franciszek z Asyżu. Zorganizował on pierwszą żywą szopkę w wiosce Greccio w 1223 r. Od tamtego czasu idea żywych szopek rozprzestrzeniła się na całe Włochy, jak i na resztę państw chrześcijańskich. W tworzenie szopki są zaangażowane zazwyczaj całe wioski, miasteczka. Mieszkańcy tworzą mini scenki przedstawiające życie ludzi w dawnych czasach i oczywiście sam żłóbek.
Equi Terme to mała wioska w Lunigiana, gmina Fivizzano, prowincja Massa- Carrara. W miasteczku znajdują się naturalne spa jak i groty które można zwiedzać. I tak jak lubię tą miejscowość właśnie z wyżej wymienionych powodów. Tak wyobrażałam sobie że szopka, to będzie kilka osób w jednym miejscu zebranych, a ludzi do oglądania będzie pewnie sporo...
Szopka odbywała się 23-26 grudnia. My pojechaliśmy ostatniego dnia. Otwarcie miało być o godz. 18 . Postanowiliśmy być troszkę wcześniej. Myśleliśmy o jakimś spacerze wcześniej...
Okazało się jednak, że w ogóle wejście do miasteczka jest zamknięte. A kolejka już się ustawiała... Półtorej godziny czekania na otwarcie!!! Oj mówię Wam mieliśmy ogromną ochotę zawrócić do domu... Na szczęście tego nie zrobiliśmy. Mimo oczekiwania, klimat zaczynał się robić coraz ciekawszy.
Znad rzeki zaczęła podnosić się mgła, która z czasem rozeszła się po całym miasteczku. A zespół muzyków grał kolędy. Wreszcie nadeszła godz. 18 i po zapłaceniu za wejście (5 euro od osoby), mogliśmy wreszcie wejść na teren starej części miasteczka. Po schodach, wąskimi uliczkami... mgła dookoła. Cała droga oświecona pochodniami... Klimat naprawdę pozwalający przenieść się w dawne czasy. Owszem ludzi było strasznie dużo, ale uliczkami przejścia wąskie więc właściwie wszyscy szli wężykiem.
Mogliśmy zobaczyć jak ludzie, w dawnych czasach załatwiali sprawy urzędowe...
Ale również najróżniejsze zawody z tamtych czasów.
Mogliśmy przyjrzeć się jak kiedyś wykonywano monety.
Były kobiety które zajmowały się tkaniem materiałów i stargany z gotowymi tkaninami. Harem władcy z tancerkami. Były stragany z żywnością, można było się częstować smakołykami. A nad wszystkim czuwał z góry jeden z możniejszych władców.
Była też przemiła kobieta, która częstowała gorącą herbatą z cytryną.
Zawiłą dróżką, pomiędzy domami doszliśmy wreszcie na obrzeża miasteczka. Dalsza droga wyznaczona przez pochodnie prowadziła przez most na rzece w kierunku grot.
W grocie oczywiście żłóbek. Maluszek pięknie spał w kołysce. Dowiedzieliśmy się, że ma 5 miesięcy. A już odegrał tak ważną i piękną rolę aktorską.
Na zewnątrz groty obozowali "biedniejsi mieszkańcy", którzy przyszli witać Nowonarodzone Dziecię.
A my powolutku zaczęliśmy kierować się ku wyjściu z miasteczka. Po drodze było jeszcze kilka "straganów". W jednym z nich skosztowaliśmy przepysznego Vin Brule. Zrobiło się też jakoś luźniej. Schodziliśmy ścieżką owitą mgłą, przy akompaniamencie kolęd, do tego światła z pochodni. Wszystko to tworzyło niepowtarzalny klimat.
Podsumowując.
Czy jesteśmy usatysfakcjonowani? Tak, bardzo.
Naprawdę, bardzo nam się podobało . I nawet to stanie w kolejce, nie zmieni naszego zdania. Cała trasa do przejścia zajęła nam ponad godzinę. Można jak najbardziej przyjść z dziećmi. Oczywiście nie mówię o malcach w wózkach. Część trasy prowadzi wąskimi schodami.
Mogę Wam ze spokojnym sercem polecić odwiedzenie Żywej Szopki w Equi Terme. Niezapomniane przeżycie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo oryginalne, chętnie bym obejrzała. Może kiedyś :).
OdpowiedzUsuńZapraszam, naprawdę warto.
UsuńCzyli naprawdę warto i pieknie zachęciłas. Buziaki
OdpowiedzUsuńOj pięknie było. Stworzyli dobry klimat, ładnie wszystko zorganizowane...
UsuńMyślałam, że to będzie taka kontrowersyjna szopka ze zwierzętami ( myślę, że te zwierzaki strasznie się tam sttesują) a tu niespodzianka. Ależ fascynjące miejsce! Z chęcią bym je obejrzała i 5 euro nie byłoby wygórowaną kwotą.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że niestety zwierzątka też były. Były dwie owieczki, dwie gąski i krówka z osiołkiem obok żłóbka. Jednak wszystkie zwierzątka były za ogrodzeniami. Ja też nie mogę patrzeć na męczenie zwierząt, ale tutaj wyglądało to w miarę dobrze. Choć jak dla mnie mogłoby ich tam w ogóle nie być.
UsuńCudowne miejsce, aż poczułam tę magię świąt i z przyjemnością sama bym tam pojechała by ją poczuć jeszcze silniej na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńZgadza się, tam sie czuje magię Świąt.
UsuńCiekawa jestem jak to wygląda :) W Norwegii nie ma takich szopek tylko świąteczne markety, a o szopkach we Włoszech słyszałam, że są piękne :)
OdpowiedzUsuńMusicie kiedyś przylecieć do Włoch na Święta i wybrać się w takie miejsce. Choć same Święta zawsze najlepiej spędzać w gronie rodzinnym...
UsuńAtrakcja dla wybranych. Oryginalne
OdpowiedzUsuńKażdy może przyjść i zobaczyć taką Szopkę. Wystarczy odstać swoje w kolejce i zapłacić za bilet.
UsuńPięknie tam! Moje marzenie 😊
OdpowiedzUsuńAtmosfera była niesamowita... Naprawdę było Świątecznie.
UsuńU nas proboszcz robi żywą szopkę co roku na Pasterkę. Dziecię w żłóbku jest już takie szkolne i najczęściej nie jest w stanie dotrwać do końca, bo zasypia☺️ Fajne przeżycie zobaczyć taką szopkę na żywo ☺️
OdpowiedzUsuńFajne. Ta nam się podobała, bo to była taka wędrówka jednocześnie po dawnych czasach... A na koniec drogi Szopka w grocie...
UsuńAle to niesamowite przeżycie, chętnie zobaczyłabym to na żywo. Lubię takie przeżycia, co roku z moim synem gram w Misterium w mojej miejscowości.
OdpowiedzUsuńPięknie, jestem zachwycona
OdpowiedzUsuń