Życie

wtorek, 1 września 2020

Zamek Malgrate

Tym razem to my tylko wyszliśmy z psem na spacer, a wyszło zwiedzanie zamku. Czasem i tak bywa. Z drugiej strony aż wstyd się przyznać, że od roku mieszkamy tak blisko, a jeszcze go nie zwiedziliśmy.

Na zamek można dojechać oczywiście samochodem. Jest parking zaraz przed bramą zamkową. My jednak poszliśmy spacerkiem. Od nas z domu to około 15 minut.

Zamek Malgrate to średniowieczna fortyfikacja, ale... No własnie, niektórzy historycy łączą powstanie zamku z wcześniej znajdującą się w pobliżu starożytną osadą Gragnana. 

Zamek Malgrate

Zamek należał do rodziny Malaspina. Po śmierci głowy rodu- markiza Noccolo I Malaspina, zamak w Malgrate dostał się jego synowi - Barnabo Malaspina. Pierwsze wzmianki o zamku są z roku 1351. Sam zamek zapewne istniał już wcześniej. Ale to właśnie dzięki Barnabo Malaspina na zamku rozpoczęto prace fortyfikacyjne. Umocniono i zamek i wioskę do niego przylegającą. Przez dwa i pół wieku zamek pozostawał w rękach rodziny Malaspina. Choć był to ciężki czas napięć i walki o wpływy w Lunigianie pomiędzy Księstwem Mediolanu a Republiką Florencji. W 1615 roku Cesare II mocno zadłużony i nie posiadając męskich potomków przekazał zamek w ręce mediolańskie. W roku 1641 zamek ponownie sprzedano tym razem szlacheckiej rodzinie Ariberti z Cremony. Rodzina Ariberti przekształciła zamek z fortecy wojennej w mieszczańską rezydencję. W XIX wieku zamek zaczął popadać w ruinę. Ogołocono go z całego majątku. Nie zachowało się nic z dawnego wyposażenia. Dziś zamek przeszedł na własność państwa. Dzięki funduszom i dawnym zapiskom został odrestaurowany.

Zamek rodziny Malaspina

Zamek Malgrate usytuowany jest na wzgórzu i góruje nad doliną rzeki Bagnone. Znajduje się też na przecięciu ważnych szlaków komunikacyjnych Apeninów, Garfagnana i Cisa. Po przekroczeniu bramy do wioski wchodzimy na główny plac. Stąd schodami kamiennymi, które zastąpiły dawny zwodzony most, wchodzimy do zamku. Nad zamkiem króluje 25 metrowa wieża. Bardzo okazała i pięknie zachowana, niestety nie można jej zwiedzać. 

25 metrowa wieża(Malgrate)

Możemy za to przespacerować się chodnikami patrolowymi znajdującymi się na murach osłonowych ozdobionych blankami. Z góry rozpościera się niesamowity widok na okolicę. 

Widok z zamku Malgrate

Z tego miejsca widać także nasz dom. 

Zamek na pewno nie przedstawia już sobą dawnej świetności ze wspaniale wyposażonym wnętrzem. Jednak odczuwa się jego wielkość. Te mury , te widoki. Zachowała się także kapliczka wybudowana w 1642 roku na zlecenie Bartolomeo Ariberti.

Kapliczka na zamku Malgrate

Warto po zwiedzeniu zamku przejść się uliczkami wioski Malgrate. Wioska jest odrestaurowana i bardzo zadbana. A właściwie na każdym z murów domów można doszukać się dawnych elementów i ozdobień. 

Ozdoby na murach (Malgrate)

Wioska Malgrate

Bardzo często przy zwiedzaniu takich miejsc zastanawiam się jak wyglądało tu życia w tamtych czasach. Jak wyglądały komnaty na zamku? Jak wyglądały drogi? Gdy przysiadłam na placu przed zamkiem i przymknęłam oczy, udało mi się to wszystko wyobrazić.... 

Zamek Malgrate jest otwarty codziennie  9-13 i 15-18. Wstęp kosztował nas 2 euro od osoby . Obecny czas jest pod znakiem wirusa, więc wiadomo wejście w maseczce. Zwiedzających było z tegoż powodu bardzo mało i chyba dlatego pani pozwoliła nam wejść z psem.

W okolicy jest kilka zamków należących do rodziny Malaspina. Z czasem postaram się zwiedzić je wszystkie i opisać. Część z nich obecnie jest w rękach prywatnych i możliwość zwiedzania jest tylko kilka dni w roku. 

Jeśli kiedyś będziecie w okolicy to naprawdę warto zwiedzić ten zamek i oczywiście wioskę Malgrate.


środa, 5 sierpnia 2020

Marmolada z cebuli

Wpis będzie znowu o kulinariach a nie wycieczkach, nowych miejscach. Mój czas ostatnio zamyka się pomiędzy remontem, warzywnikiem a kuchnią. No ale do rzeczy... a właściwie cebuli. 
Moi wspaniali sąsiedzi obdarzyli mnie ostatnio ogromem cebuli. Oni dostali i dalej dzielą wśród znajomych. W ten sposób nic się nie zmarnuje i wiele rodzin będzie miało przetwory na zimę. Bardzo mi się to podoba tutaj. Wiadomo jednym gospodarzom bardzo obrodziły pomidory a innym np. dynie. Idzie w ruch wymiana i wszyscy są szczęśliwi. Nadal pozostaję pod wielkim wrażeniem miejsca w którym przyszło nam mieszkać. 

Do sporządzenie marmolady z cebuli potrzebujemy:  1 kg. cebuli, 300 gr. cukru brązowego, 100 ml.octu balsamicznego (najlepiej "di Modena"), 3-4 liście laurowe, szczypta soli.

Cebulę obieramy, kroimy w pół krążki w miarę równe i cienkie. Przekładamy do miski. Dodajemy cukier brązowy, ocet balsamiczny i liście laurowe. Dobrze mieszamy , przykrywamy i odstawiamy w chłodne miejsce na około 4 godz. Przez ten czas od czasu do czasu mieszamy cebulę najlepiej drewnianą łyżką. 

Cebula na marmoladę

Po tym czasie przekładamy zawartość do garnka. Dodajemy szczyptę soli i zagotowujemy. Gotujemy około godziny dość często mieszając.  Czekamy aż większość płynu odparuje, a cebulka zacznie się prawie karmelizować. 
W tym czasie przygotowujemy (sterylizujemy) słoiki. Jeśli ktoś lubi bardziej jednolitą konsystencję marmolady, można ją na koniec lekko zmiksować. Jeśli komuś nie przeszkadzają cząstki cebuli w marmoladzie pozostawia tak jak jest. Gorącą marmoladę przekładam do jeszcze gorących słoików, zakręcam i odwracam dnem do góry. Pozostawiam tak na kilka godzin aż denko się wklęśnie(czyli dobrze zamknie). Można także pasteryzować, wtedy można przechowywać jeszcze dłużej. Ale u nas będą stały w chłodnym miejscu, a przez zimę i tak zjemy marmoladkę. 
Taki przysmak znakomicie sprawdza się jako dodatek do serów. Czasami używam też do mięsa. A czasem do kanapek. 

Marmolada z cebuli z serem

Jak zawsze życzę smacznego. 

wtorek, 14 lipca 2020

Mirabelkowy szał


Nastąpił moment szału mirabelkowego. Mamy tylko jedno drzewko a obrodziło jak z 5. 
Pięknie wyglądało w białym kwieciu. Na zdjęciu to był tylko początek kwitnienia. Później wyglądało jak biała bombka.

Mirabelka kwitnie


A jak przyszedł czas zbioru owoców, było pysznie. Troszkę pojedliśmy, a z reszty postanowiłam zrobić dżemik na zimę.

Wydrylowane mirabelki

Mirabelki należy umyć, wypestkować. 

Składniki: 1 kg mirabelek, 650 gr. cukru, 1/3 laski wanilii. 

Przekładamy mirabelki do garnka i zasypujemy cukrem. Odstawiamy na 2 godz. Cukier zacznie się rozpuszczać, a mirabelki zaczną puszczać sok.


Garnek z mirabelkami stawiamy na małym gazie i zagotowujemy. Gotujemy 10 min. często mieszając. Zdejmujemy z ognia i odstawiamy do drugiego dnia.

Laskę wanilii (ewentualnie cukier waniliowy, albo wanilinę) rozkrawamy po długości. Zdejmujemy nożem ziarenka i dodajemy do mirabelek.
Na drugi dzień znowu stawiamy na małym ogniu i gotujemy 30-40 min często mieszając.  
Skręcamy gaz i zostawiamy mirabelki do wystygnięcia bez przykrywania garnka.

Kolejnego dnia powtarzamy czynność, ale gotuję 40-50 min. U mnie po tym czasie dżemik miał już odpowiednią konsystencję. 
Aby sprawdzić czy dżem ma już odpowiednią gęstość, wstawiam wcześniej talerzyk do lodówki i dobrze schładzam. Później z łyżeczki małą ilość dżemu wylewam na zimny talerzyk. Jeśli dżem zastyga i spływa bardzo powoli przy przechyleniu talerzyka ma już odpowiednią gęstość.
Słoiki na dżem wygotowuję w wodzie. Do jeszcze gorących, ale suchych słoików przelewam dżem i zakręcam mocno. Odwracam do góry dnem. Odstawiam przykryte ściereczką do drugiego dnia. Na drugi dzień sprawdzam czy denko się wklęsło, czyli słoiki się zamknęły i przenoszę do spiżarki. Można także pasteryzować słoiki. Wtedy będziemy mogli przechowywać je jeszcze dłużej. 

Mirabelkowy dżem

U mnie jednak dżem już zaczęliśmy jeść, bo cóż lepszego może być do ciasta drożdżowego? Słodki, ale jednocześnie lekko kwaskowy dżem z mirabelek robi furorę.

Dżem mirabelkowy do ciasta

Mam nadzieję, że przepis Wam się spodoba i zasmakuje. Smacznego.

piątek, 26 czerwca 2020

Miętówka damsko - męska

Prace ogrodowe pochłonęły mnie całkowicie. Sadzenie, podlewanie i pierwsze zbiory. Ile radości...
Mam tyle pomysłów co z czego zrobić, że chyba z kuchni nie wyjdę do jesieni. 
Mięta obrodziła nam w tym roku niesamowicie. Aż muszę ograniczać jej rozrost. Zrobiłam już sok z mięty. A na umilenie zimowych wieczorów zrobiłam nalewkę z mięty. W dwóch wersjach. Delikatniejszej dla mnie i mocniejszej dla męskiego grona.

Mięta z ogródka

Uczono mnie , że zioła najlepiej zbierać przed południem. Także do koszyczka naścinałam około 35 gałązek mięty. Następnie dobrze ją umyłam, żeby później nie było "żadnej wkładki mięsnej" w nalewce. 
Po wypłukaniu mięty, poobrywałam listki z gałązek. Proponuję założenie rękawiczek - mięta dość mocno zabarwia skórę. Należy miętę osuszyć papierowymi ręcznikami lub w lnianej ściereczce. Przekładamy do dużego słoja i zalewamy litrem spirytusu. 

Nalewka w słoju

Słój zamykamy i odstawiamy w ciemne i chłodne miejsce na 5 dni. Codziennie delikatnie potrząsamy słojem.
Po odstaniu całą zawartość słoja należy przecedzić / przefiltrować. Ja do tego użyłam sitka plus pieluszki tetrowej. 

Filtrowanie mięty

Listki mięty stały się jakby krystaliczne. Są bardzo kruche. Dobrze je odcisnęłam. 
W garnku podgrzałam 1,25 litra wody z 1 kg. cukru. Mieszałam aż do rozpuszczenia cukru. Gdy woda z cukrem całkowicie !!! wystygną mieszamy ją z nalewką miętową.
Zmieszane płyny przelewamy do butelek, zamykamy i odstawiamy na min.dwa tygodnie w ciemne miejsce. 

Miętówka

Podsumowując przepisy na delikatniejszą i mocniejszą nalewkę różnią się zawartością % . Sposób wykonania jest taki sam.

Składniki na mocniejszą nalewkę:
35 gałązek świeżej mięty, 1 l. spirytusu, 1,25 l. wody, 1 kg. cukru

Składniki na delikatniejszą nalewkę:
35 gałązek świeżej mięty, 1 l. wódki, 1 l. wody, 750 gr. cukru.

Obie nalewki różnią się kolorem. Spirytus o wiele mocniej wyciąga soki z liści. 
Obie są dobre, choć ja wolę tą delikatniejszą wersję. Będziemy się delektować w zimowe wieczory...

Nalewki miętowe