wtorek, 14 maja 2019
Nad morzem - "Dai Pescatori"
Ostatnio jesteśmy totalnie zabiegani. Sprawy z mieszkaniem troszkę ruszyły i znów stanęły... Wszystkiego trzeba dopilnować. I tak biegamy pomiędzy agentem nieruchomości, bankiem, notariuszem... Czasem, szczerze przyznaję że czasu na spokojne gotowanie, ba zrobienie zakupów na kolację, dotkliwie brakuje. Dlatego jednego wieczoru zdecydowaliśmy, że zamiast zaczynać gotowanie pójdziemy zjeść "na miasto". Nasze kroki skierowaliśmy do dobrze nam już znanego lokalu "Dai pescatori".
Lokal znajduje się przy promenadzie w La Spezii. Dokładny adres to- Banchina Thaon di Revel. My zawsze wybieramy drogę wzdłuż morza. Przy okazji miły spacerek przed jedzonkiem zapewniony. A widok całkiem miły.
Lokal jest bardzo oblegany. W okresie letnim, wakacyjnym trzeba odstać swoje w kolejce. Celowo nie nazywam tego miejsca restauracją, żeby nie wprowadzić Was w błąd. Jeśli słyszymy słowo restauracja, myślimy zazwyczaj o pięknie zastawionych stołach z kelnerem krążącym pomiędzy gośćmi. Tutaj natomiast jest to restauracja samoobsługowa. To znaczy stajemy w kolejce, dostajemy swoją tacę i mówimy pani za ladą na co mamy ochotę.
Ona nakłada danie na plastikowe!!! talerze. Z lodówki sami wybieramy coś do picia. Do wyboru jest woda, napoje, wino, piwo. Później z jedzonkiem na tacy kierujemy się do kasy. Zostajemy zapytani, czy życzymy sobie pieczywo. Wszystko zostaje podliczone, a po uiszczeniu opłaty możemy spokojnie zająć się jedzeniem.
Ja jak zawsze wybrałam "frittura mista"- czyli frutti di mare i małe rybki smażone w głębokim tłuszczu. Do tego oczywiście kawałek cytrynki. I to danie w tym miejscu uwielbiam. Wszystko jest świeżutkie i chrupiące.
Mój mąż oczywiście również zamówił fritture. Dodatkowo wziął jeszcze sałatkę z kalmarami.
Jak już się domyślacie lokal oferuje dania z owocami morza. Wszystko zawsze jest bardzo świeże, ponieważ jest zakupywane prosto od rybaków. Do tego super przyrządzone. Ceny są naprawdę do zaakceptowania. I już wiadomo skąd latem i w weekendy są kolejki przed lokalem... Wybór dań jest naprawdę duży ( widzicie na zdjęciu powyżej, na drzwiach wejściowych jest całe menu).
Czy warto się tam wybrać? Na pewno.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie wygląda to jedzonko. My w niedzielę jedliśmy w tajskiej restauracji. I były krewetki.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie wszystko zależy od tego jak są przyrządzone owoce morza. A krewetki, tylko te duże, to lubię z grilla.
UsuńTeż uwielbiam fritture i owoce morza. Wszystko zalezy od kucharza. My lubimy jeść w podobnym samoobslugowym miejscu w Porto Grande w Porto D'Ascoli. Tez mają wszystko doskonale. I jeszcze na wagę . 100 g 1 euro. :*
OdpowiedzUsuńTo cena tez niesamowita, jak na danie morskie! Super. A jak do tego smacznie. Frittura musi być dobrze zrobiona, bo taka ociekająca tłuszczem i "miękka" to bleee...
UsuńOgromna zaleta mieszkania nad morzem- świeże produkty do pysznych dań. Co prawda ani kalmary ani inne żyjątka dla mnie nie są do przyjęcia, ale te rybki różne jak najbardziej:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja tez nie jadałam niczego co na mnie z talerza jeszcze patrzyło. Do smażonych w głębokim tłuszczu jakoś się przekonałam, ale tylko jeśli są dobrze zrobione. A rybki to już naprawdę lubię.
UsuńJa bardzo lubię jeść poza domem i gdyby fundusze mi na to pozwalały, robiłabym to codziennie :). A tak idę raz na jakiś czas i też jest spoko. Chętnie bym knajpkę odwiedziła, uwielbiam ryby.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś nadarzy się okazja? Takie wychodzenie"raz na jakiś czas", to nawet bardziej się docenia.
UsuńJedlismy podobne małe rybki i to chyba były sardynki w Riomaggiore plus osmiorniczki ależ to było dobre :)
OdpowiedzUsuńTak, tak to bardzo podobna sprawa. Tam są takie "budki" i dostajesz w rożku papierowym z cytrynką, na wynos.
Usuń