Życie

czwartek, 29 listopada 2018

Włosi- ich zwyczaje i obyczaje cz.I


Zacznijmy od tego, że to co tutaj piszę jest moją opinią z moich własnych obserwacji. Każdy może mieć inne zdanie, inny punkt odniesienia. 

Pierwszą sprawą która zwróciła bardzo moja uwagę było prawie natychmiastowe przechodzenie włochów na "Ty" z dopiero co poznaną osoba, nie patrząc na różnicę wiekową. Kiedyś pracowałam u 90- letniej kobiety która pierwszego dnia kazała mi mówić do siebie po imieniu. Tak dobrze napisałam - kazała. To samo z rodziną mojego męża. Do dziś, mimo że jesteśmy już trochę po ślubie, nie mogę się przemóc na mówienie do teściów, wujów i ciotek po imieniu. Staram się więc, męczę, wiję jak tu omijać używania tego nieszczęsnego "pani" i "pan" a jednocześnie nie mówić po imieniu. Używam wszelakich form bezimiennych. Język włoski jednak nie jest aż tak bogaty jak polski i czasem jest to trudne.
 Dla mnie wygląda to śmiesznie jeśli rozmawiając 13-letnie dziecko z osoba np. 80-letnia, mówi - "Wiesz, Benedetta, dziś w szkole to mieliśmy ciężki dzień". I o ile w takiej formie brzmi to dla mnie po prostu dziwnie/ śmiesznie, tak w wielu innych przypadkach kreuje możliwość nie okazywania szacunku osobom starszym. Mam takie wrażenie, że ludziom wydaje się  to przechodzenie na "Ty" , pozwoleniem na brak respektu dla rozmówcy. Wiem, że to zależy głównie od wychowania, ale jakoś tak się dzieje... że to przejście na "Ty" to dla wielu osób jak danie im zezwolenia" traktujmy się jak kumple".
 Za to szybkie przechodzenie na "Ty" wśród osób w podobnym wieku, bardzo mi się podoba. Sprawia, ze szybciej można nawiązać kontakty. Poczuć się swobodniej w danym towarzystwie. 

Drugą sprawą która mnie zaskoczyła we Włoszech to było życie nocne. Tak wieczorem wychodząc z domu w pobliskich lokalach, barach, kawiarniach można spotkać całe rodziny.
Na początku mocno się temu dziwiłam. No bo jak tak w Polsce dzieci "po dobranocce"- spać, a tutaj wychodzą razem z rodzicami? Włosi spotykają się na wieczornych spacerach z rodzinami, znajomymi. Dzieci w wózkach, a dorośli stoją rozmawiają. Place zabaw też potrafią się zapełniać "po kolacji". Mieszkając jednak od dłuższego czasu we Włoszech zrozumiałam o co chodzi i przestałam się dziwić. W dzień wielokrotnie potrafi być tak gorąco i duszno, że oprócz przebywania w zaciszu domowym, ewentualnie przy wiatraku i zamkniętych okiennicach, człowiek nie myśli o wyjściu na zewnątrz. A wieczorem zawsze się troszkę ochładza powietrze i można wyjść. 

Trzecią sprawą są przerwy w pracy. Mam na myśli przerwę na obiad. Sama przerwa jest spowodowana tym, że w południe jest najbardziej gorąco i część zawodów po prostu jej potrzebuje. Jednak dlaczego sklepy klimatyzowane maja przerwę od 13.30 - 15.30 już nie do końca rozumiem. Tak jednak jest i nie pozostaje nic innego jak się z tym pogodzić. Zaletą w sprawie sklepów jest to, że są one popołudniu otwarte do 20.00. Wiedząc jak włosi celebrują posiłki też nie ma się co dziwić, że maja wszech obecną przerwę obiadową. Miałam jednak problem pracując latem w miejscu oddalonym 40 min. autobusem od domu. Mając 2-godzinną przerwę, nie opłacało mi się jechać na obiad do domu. Szłam więc najczęściej na jakąś pizze. Powodowało to jednak, że z domu wychodziłam rano a wracałam późnym wieczorem. Mnie taki system pracy nie przypasował. Włosi jednak są przyzwyczajeni do niego. W godzinach pauzy wszystko zamiera. Na ulicach jest pustawo. Zakłady, urzędy, sklepy zostają zamknięte. Za to wszelakiego rodzaju bary, pizzerie, restauracyjki wypełniają się po brzegi. Część ludzi wraca na obiad do domu. A po pauzie wszyscy grzecznie znowu ruszają do pracy.

To są takie 3 pierwsze sprawy które bardzo zwróciły moja uwagę po przyjeździe do Włoch. Opowiem jeszcze o kolejnych zwyczajach włoskich które różnią się od naszych. Jedne było mi łatwo zaakceptować, inne ciężej, a z nie którymi do dziś nie mogę się pogodzić. 
A jakie były Wasze obserwacje podczas pobytu we Włoszech? Co Was zaskoczyło? Co Wam się spodobało?

6 komentarzy:

  1. To wszystko prawda ... Też się dziwilam.Az opisalam te ich obyczaje w serii ksiazkowej " Okiem cudzoziemki". Italia pod podszewka ma tam swoje miejsce. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, dużo jest jeszcze do opisania na ten temat...Już szykuje kolejny post z tej serii.

      Usuń
    2. A mnie podobają się poranne zapachy kawy i ciasteczek wszędzie i spokój. A tak!
      Siedzą piją, przekąszają pysznym ciastkiem i czytają gazetę np. sportowa jak jest Giro czy inne rozgrywki piłkarskie i....do pracy, fajne

      Usuń
    3. Zgadza się, zapach kawy też uwielbiam! No i włochom mało kiedy się spieszy...

      Usuń
  2. Tego roku po raz pierwszy byłam we Włoszech. Zaczęłam w maju od Rzymu, a wrzesień spędziłam w Toskanii i Ligurii. Portofino i Cinque Terre zauroczyły mnie totalnie.

    Mnie się wszystko podobało. I to tak bardzo, że po wylądowaniu w Polsce poczułam się jak odłączona od zasilania. Dopiero teraz zrozumiałam swojego ucznia, który urodził się i mieszkał we Włoszech, ale w wieku 12 lat wrócił z rodzicami do Polski. Zwykle kładł się na ławce i zrozpaczony powtarzał, że brakuje mu słońca, prawdziwego smaku owoców i warzyw.

    Mnie nieustannie zaskakiwało, że każdy zakup jest pięknie pakowany. I nie ma znaczenia, czy to mydełko, kawa, czy też plastry prosciutto albo cukiernicze wyroby, którymi się zajadałam. Piękne tacki, estetyczny papier, dekoracyjne sznureczki. Za każdym razem byłam pod wrażeniem.

    No i lody... Ogrom smaków i wielgachne porcje. Ja, prawdziwy lodowy żarłok, poprzestawałam na najmniejszej, bo była dla mnie wystarczająca.

    Przed wyjazdem dużo naczytałam się o włoskich pociągach i autobusach, bo poruszałam się właśnie transportem publicznym. I oceniam koleje włoskie bardzo wysoko. Z Pizy, gdzie miałam swoją bazę wypadową, udawało mi się bez problemu dotrzeć we wszystkie zaplanowane miejsca. Wagony czyste, klimatyzowane, ani razu nie trafiłam na opóźnienia, a muszę dodać, że wybierałam najtańsze pociągi.

    Włochy bardzo przypadły mi do gustu, dlatego cieszę się, że trafiłam na Twój blog i mogę dzięki Twoim notkom wrócić w te cudne miejsca.
    Pozdrawiam ciepło
    Urszula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że trafiłaś na mój blog. Zapraszam, będzie jeszcze wiele różnych informacji z Włoch.
      Moje odczucie na początku co do włoskich kolei był podobne do Twojego, niestety później nieco się pogorszyło.
      A lody to po prostu marzenie we Włoszech. Wielkie, smaczne, piękne! Też jestem zakochana. I prawdą jest to, że są ogromne te porcje! Nakładane szpatułką, więc tak na prawdę za każdym razem ta porcja może być jeszcze większa.
      Jak następnym razem wybierzesz się do Włoch pewnie odkryjesz inne piękne zakątki i dojrzysz kolejne włoskie zwyczaje które Cię zaskoczą.
      Cieplutko pozdrawiam, z obecnie troszkę chłodnej Italii.

      Usuń