Mam tyle pomysłów co z czego zrobić, że chyba z kuchni nie wyjdę do jesieni.
Mięta obrodziła nam w tym roku niesamowicie. Aż muszę ograniczać jej rozrost. Zrobiłam już sok z mięty. A na umilenie zimowych wieczorów zrobiłam nalewkę z mięty. W dwóch wersjach. Delikatniejszej dla mnie i mocniejszej dla męskiego grona.
Uczono mnie , że zioła najlepiej zbierać przed południem. Także do koszyczka naścinałam około 35 gałązek mięty. Następnie dobrze ją umyłam, żeby później nie było "żadnej wkładki mięsnej" w nalewce.
Po wypłukaniu mięty, poobrywałam listki z gałązek. Proponuję założenie rękawiczek - mięta dość mocno zabarwia skórę. Należy miętę osuszyć papierowymi ręcznikami lub w lnianej ściereczce. Przekładamy do dużego słoja i zalewamy litrem spirytusu.
Słój zamykamy i odstawiamy w ciemne i chłodne miejsce na 5 dni. Codziennie delikatnie potrząsamy słojem.
Po odstaniu całą zawartość słoja należy przecedzić / przefiltrować. Ja do tego użyłam sitka plus pieluszki tetrowej.
Listki mięty stały się jakby krystaliczne. Są bardzo kruche. Dobrze je odcisnęłam.
W garnku podgrzałam 1,25 litra wody z 1 kg. cukru. Mieszałam aż do rozpuszczenia cukru. Gdy woda z cukrem całkowicie !!! wystygną mieszamy ją z nalewką miętową.
Zmieszane płyny przelewamy do butelek, zamykamy i odstawiamy na min.dwa tygodnie w ciemne miejsce.
Podsumowując przepisy na delikatniejszą i mocniejszą nalewkę różnią się zawartością % . Sposób wykonania jest taki sam.
Składniki na mocniejszą nalewkę:
35 gałązek świeżej mięty, 1 l. spirytusu, 1,25 l. wody, 1 kg. cukru
Składniki na delikatniejszą nalewkę:
35 gałązek świeżej mięty, 1 l. wódki, 1 l. wody, 750 gr. cukru.
Obie nalewki różnią się kolorem. Spirytus o wiele mocniej wyciąga soki z liści.
Obie są dobre, choć ja wolę tą delikatniejszą wersję. Będziemy się delektować w zimowe wieczory...
Czyli robisz podobnie jak ja. Uwielbiam ją!
OdpowiedzUsuńNigdy nie probowalam miętowej nalewki, ale mam tak dużo mięty, że spróbuję i.pochwale się, co mi wyszło:) skorzystam z przepisu na słabsza wersję oczywiście:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie próbowałam i... jako, że nie bardzo piję pewnie nie spróbuję, ponadto nie lubię mięty. Może być w cukierkach i tyle. Reszta jakoś mnie odrzuca, tak samo jak anyż...
OdpowiedzUsuńMięta i u mnie szaleje w tym roku, zawsze jest obfita, ale w tym roku bije wszelkie rekordy :D Sok już zrobiony, a będzie jeszcze druga tura, 2 wielkie słoje ususzone, chyba pozostało zrobić nalewkę z Twojego przepisu :D Wygląda obłędnie, kolory niesamowite, szczególnie ta mocniejsza czaruje barwą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Ooo mam dużo rodzajów mięt, a jeszcze nigdy nie piłam nalewki miętowej. Bardzo Ci dziękuję za przepis, który z przyjemnością zrobię :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam!
OdpowiedzUsuńTwoja wygląda pięknie, cudna zieleń.
Moja teściowa taką robi czasem, jest bardzo dobra :D Ale ja nie mogę jej wypić za dużo. tak bardziej ,,dla zdrowia" symbolicznie
OdpowiedzUsuńW tym roku jeszcze nie robiłam miętówki, ale też mam w planach
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu ;) z nieba mi spadłaś z ta nalewką :) u nas tez mięta rozsiala się jak szalona i na chile ocena zdobi nasz ogrod ale coś z niej trzeba zrobić :) mój mąż robi różnego rodzaju nalewki to podrzucę mu przepis i mieta będzie sporzytkowana :)
OdpowiedzUsuńRobię co roku, bardzo aromatyczna i wszystkim smakuje, rozdaje na prezenty i wszyscy obdarowani są bardzo zadowoleni :) nalewka pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńRobię bardzo podobnie. Uwielbiam ten zielony kolorek!
OdpowiedzUsuń