Życie

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Włosi- ich zwyczaje i obyczaje cz.II


Magiczne trzy słowa. Czyli proszę, przepraszam, dziękuję i inne takie...
Włosi, tak jak i wiele innych narodów maja swoje wady i zalety. 

We Włoszech zaskoczyło mnie pozytywnie, że wchodząc do sklepu mówi się "dzień dobry". Nie chodzi mi o to, że ekspedientka "atakuje" klienta z "dzień dobry" i nie odpuszcza go już na krok, tylko po to aby sprzedać produkt. To jest takie miłe "dzień dobry" , mówione i przez sprzedawcę, ale i przez osoby wchodzące do sklepu. Czyli jest to forma przywitania się ze sprzedawcą. To samo obowiązuje przy wychodzeniu ze sklepu. Ekspedient mówi "arrivederci" i "grazie". Czyli "do widzenia" i "dziękuję". Z mojego doświadczenia mogę napisać, że tak bywa w większości sklepów.

O dziwo przywitanie jest też bardzo często wypowiadane przy wsiadaniu do autobusu. Trzeba pamiętać, że włosi bardzo przestrzegają prawidłowego wsiadania i wysiadania z autobusów. Czyli wsiada się przednimi i tylnymi drzwiami a wysiada środkowymi. Wyjątkiem może być tylko bardzo przepełniony autobus i nie możność przepchania się do środkowych drzwi aby wysiąść.

Nie jest już niestety tak słodko w samym autobusie. Zazwyczaj autobusami jeżdżą osoby starsze, młodzież, obcokrajowcy i turyści. Reszta społeczeństwa raczej posiada samochody. Po wejściu do autobusu zaczyna się atak na miejsce siedzące. Kto pierwszy ten lepszy i wtedy "magiczne słowa" już raczej nie istnieją. 

Włosi między sobą są dosyć uczynni. Czym mniejsza miejscowość tym więcej troski o współmieszkańców. W większych miastach mam wrażenie, że jest większa gonitwa i mniejsze zwracanie uwagi na ludzi w otoczeniu.. W małych miejscowościach funkcjonuje jeszcze przekonanie, że sąsiad sąsiadowi pomoże. Większość ludzi zwraca się do siebie z dużą serdecznością i gotowością niesienia wzajemnej pomocy.

Jeśli jednak chodzi o swobodę zachowania u włochów...to już inna bajka. 
Głośne rozmawianie przez telefon w miejscach publicznych. 
Głośne rozmowy w restauracjach, gdzie często chodzi się całymi rodzinami i biesiaduje całymi godzinami.
Gdy spotykają się znajomi na ulicy, nie ma przecież żadnej przeszkody aby tam stać "na środku", przez x czasu i rozmawiać. Głośno i do tego mocno gestykulując. Przecież każdy to rozumie i ominie....

Podsumowując częstotliwość używania magicznych słówek we Włoszech... Używają ich dosyć często we wzajemnych relacjach, w życiu codziennym.
Poza tym włosi są bardzo nastawieni na turystykę. I turystów traktują nadzwyczaj serdecznie.  
Jeśli więc przyjeżdżacie do Włoch jako turyści, na pewno zetkniecie się z bardzo miłym podejściem i gotowością włochów do udzielenia Wam wszelakiej pomocy i rady.

8 komentarzy:

  1. Dla mnie to takie normalne, żeby przywitać się w sklepie czy autobusie w Polsce. Wiem, że nie wszyscy to robią. Tak samo chętni bym z kimś podyskutowała na głos i grzeczności mi brakuje, chyba powinnam wyjechać do Włoch ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest tak, że we Włoszech aż taka grzeczność i kultura... Ale to co napisałam, tak zaobserwowałam.

      Usuń
  2. Ja często jeździłam autobusami, gdy mieszkałam w Genui. To było nie lada przeżycie, nie powiem. Teraz w mojej mieścinie jest tylko jeden autobus, który kursuje do Pavii i jeszcze nie miałam okazji się nim przejechać, więc nie wiem, jakie są zachowania tutaj. Może lepiej nie wiedzieć ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czasami te wyścigi "na miejsce siedzące", są wręcz komiczne... Jest na co popatrzeć. Urozmaica podróż.

      Usuń
  3. Czytając blog mojej internetowej przyjaciółki Luci z "Poza granicami Polski i nie tylko", też zwróciłam uwagę na owoą hałaśliwosc Włochów i nadmierną gestykulację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są niesamowici w gestykulacji. Nie zwiedziłam jeszcze całego Świata, więc tylko się domyślam, że są w tym najlepsi. Czasem patrząc z daleka człek może się obawiać czy to nie dojdzie do rękoczynów. A oni tylko rozmawiają. Muszę jednak stwierdzić, że przebywając już tutaj wiele lat, troszkę tym nasiąkłam i też gestykuluję. Mam tylko nadzieję, że nie aż tak bardzo. :)

      Usuń
  4. Cześć Aniu, miło znaleźć się na blogu, gdzie o Włoszech można poczytać z pierwszej ręki :) Tej otwartości i bezpośredniości emocji czasem brakuje mi wśród Polek i Polaków... Pozdrawiam, Paweł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło powitać. Rozgość się, tutaj informacje zawsze z pierwszej ręki. Ps. U włochów ta otwartość jest rzeczywiście bardzo widoczna.

      Usuń